Właśnie w tym rzecz, że tych Panów starej daty już mało. Fakt to była stara szkoła, zresztą os. zorientowane w sprzęcie z ich lat. Jeden przeze mnie wspomniany był nawet konstruktorem sprzętów estradowych. Kolejna sprawa to opłacalność. Wiadomo człowiek chciałby wydać możliwie najmniej, ale z drugiej strony za fachowca trzeba zapłacić. Stosunek wartość opłacalność kolejny, jeśli mam zabulić tyle, co za kolejny taki klocek w stanie b. dobrym lub niewiele dołożyć to chyba nie ma sensu. Bezpieczniki to umiem sam wymieniać, dokonywać gruntownych przeczyszczeń sprzętu też. Gorzej z zaawansowaną elektroniką. Kolejna sprawa że mam potencjał
Jakieś głupie idiotyczne szczęście nadrabia brakiem wiedzy. Czasem potrzebuje chwili i już wiem co jest zepsute. Nie raz żartuje ze szwagra, który jako mechatronik rzeczowo bada, sprawdza, ja laik podchodzę i pokazuje a tu, to czy tamto to nie jest czasem uszkodzone. Tylko niestety elektronika jest bardziej skomplikowana
Mogę trafić na X elementów uszkodzonych, ale nie będę kompletnie wiedział o Y, które też są. Mogę wydedukować co jest prawdopodobnie zepsute, ale ostatecznie i tak nie będę umiał tego naprawić.