Nie dawno stałem się posiadaczem wzmacniacza Blaupunkt MA-5850 (klon Yamaha A-720). Słuchając jak gra przypomniałem sobie Twój post bo mam wrażenie to co sobą prezentuje ten wzmacniacz może być blisko tego czego oczekujesz . Szczególnie tony wysokie są koncertowe. Powinien sprostać Twoim wymaganiom. JEst to bardzo popularny model (szczególnie w wydaniu Yamahy) więc jakbyś miał możliwość odsłuchu to polecam.

Dzięki Laslo, zwrócę na to uwagę w komisach, do których się udaję za kilka dni (a znalazłem dwa w Krakowie, zawalone wzmacniaczami wszelkiej maści).

Do komisów się udałem. W jednym niechętnie raczej daliby posłuchać większej ilości wzmacniaczy, ale w drugim wręcz przeciwnie.

Jednak Sonix w międzyczasie zaproponował mi wzmaka Telefunken TA-750 i spodobał mi się. Dźwięk z niego podoba mi się bardziej niż z Saby, tym bardziej, że dodatkowo nie ma tych mankamentów technicznych, które miała Saba, tzn. Telefunken ma wszystko na przełącznikach, nie włącza się na tunerze po włączeniu (bo i nie ma tunera), nic nie strzela przy przełączaniu źródła. Saba dźwięk miała bardziej soczysty, ale przy podkręceniu wysokich do poziomu, który mnie zadowala, było za dużo tej soczystości i zniekształcenia, a zmniejszywszy wysokie z kolei mi ich brakowało. Pewnie z wiekiem już niedosłyszę, że tak dużo ich potrzebuję, ponoć z wiekiem stopniowo przestajemy słyszeć najpierw najwyższe tony i ten próg nam się z czasem obniża. Telefunken jest więc mniej soczysty, ale przez to jakby czystszy i ma czystsze te wysokie. Brak mu efektu w stylu surround, czy Presence - jakie było w Sabie (a przyzwyczajony jestem do tej przestrzeni i jak jej nie ma, to mi trochę za płaski dźwięk się wydaje), no ale brat rodzony mi mówi, że zboczony jestem z tymi efektami i chcę dźwięk udziwniać za bardzo. Mam cichy zamiar sam polutować sobie procesor surround z kitów AVT, ale nie wiem, czy jeszcze mają ten zestaw w sprzedaży. Kupny za dużo by kosztował. Może znacie coś taniego? Chodzi tylko i wyłącznie o stereofoniczny (2 kanały, nie 3, ani nie 5 i więcej) surround, który sztucznie dodaje przestrzeni normalnemu stereofonicznemu sygnałowi.

TA-750 to także bardzo dobry wzmacniacz, no to już myślę że indywidualne predyspozycje decydują o wyborze,
ale chyba też wybrałbym TA-750

a co do tych surroundów to ja już nie moja bajką - wole czyste brzmienia bez udziwnień ewentualnie Dolby FM - w niektórych amplitunerkach robi pozytywne wrażenie.

Witajcie Panowie po latach, już ponad czterech...
Dzięki za pomoc przy wyborze sprzętu, bo jeśli chodzi o dźwięk, jestem zadowolony.
Kolumny Grundig Box 850a cenię sobie bardzo, pięknie przenoszą zarówno górę, jak i dół.
Wzmacniacz Telefunken TA-750 od Sonix'a też jest w porządku, mocny i znacznie bardziej klarowny od SABY. Zastrzeżenia, które do niego mam, są raczej związane z jego wiekiem: potencjometr główny i przełączniki źródeł i przedwzmacniacza skrzeczą. Ale problem jest przede wszystkim z potencjometrem głównym: zaniki basu w lewym kanale, skrzeczenie >> trzeba wtedy przekrzywiając gałkę, dociskając i odciskając, poruszać na boki, pomaga, jak się zostawi na większej głośności. Czy wiecie, gdzie szukać takiego potencjometru? Z chęcią bym go wymienił.
Sprzęt ten jest u mnie włączony do prądu ciągle przez ostatnie lata. Tydzień temu znienacka przestało działać Loudness, bez którego już nie udaje się uzyskać tak bogatego dźwięku za pomocą samych gałek korektora. Niby Loudness to układ korektora w literę V/U, ale nie do końca, nie da się uzyskać takiego dźwięku jak przy włączonym Loudness, kręcąc gałkami korektora.

Szkoda mi ten sprzęt odstawiać. Trochę grzebię w elektronice, ale jako że nie mam nawet schematu, zapytam: czy macie jakąś serwisową wiedzę odnośnie tego staruszka? Wzmacniacz nie był rzucany, stoi w jednym miejscu, nie grzeje się zanadto. Któregoś dnia wstałem, włączyłem swoje nagranie (gram na ElectricPianach) i zauważyłem, że brakuje mi basu. Trudno mi uwierzyć, że przełącznik Loudness nagle się zepsuł, choć w sumie jest to możliwe, skoro wzmocnienie konturu zniknęło z obu kanałów (być może np. zimny lut masy loudnessu, skoro nie działa wcale).
Poradźcie, jeśli wiedzie, w co wpychać ręce, coby się niepotrzebnie nie plątać. Z elektroniką jako taki kontakt mam, lutownicy się nie boję, jakkolwiek jestem raczej niedzielnym elektronikiem (np. nie mam oscyloskopu czy miernika do pomiaru pojemności/indukcyjności).
Po zajrzeniu do środka, żadnych wyraźnych znaków problemu nie widzę, typu przypalone elementy itp.

Cześć!

Pisałeś wcześniej coś o LOUDNES i postanowiłem dorzucić coś od siebie.
Zaczynałem słuchać (kiedyś dawno) muzyki i wtedy lubiłem jak było BUM BUM i CYK CYK A najlepiej jak było słychać każdy CYK.
No i jak się domyślacie był włączony LOUD + gałeczka od bass w prawo + gałeczka sopran w prawo. Później stopniowo gałeczki skręcałem w lewo.
Po niedługim czasie okazało się, że wszystko jest OK i mi pasuje i nie wyobrażam sobie znów dać je w prawo. Żeby nie przedłużać powiem Ci, że teraz LOUD jest mi nie potrzebny wręcz czasem nawet dwie w/w gałeczki są na ZERO i jest w porządku, i niczego nie brakuje w utworach. Jest do tego stopnia, że zastanawiam się czy to nie czasami piecyki same nie dostosowują się do mojego gustu No ale przecież to martwa natura więc raczej nie.
Spróbuj! Będziesz potrzebował trochę czasu ale mówię Ci nie będzie to czas stracony. Zaczniesz słyszeć w muzyce więcej szczegółów bo najwięcej ich niesie właśnie średnica.
Jeśli nie mam racji to wylewajcie na mnie pomyje. Nie obrażę się nawet jestem ciekaw waszych poglądów.
Przepraszam za off ale jak pisałeś o ustawieniach i że potrzebujesz tego magicznego hebelka "LOUD" to jakbym czytał o sobie sprzed lat.
Pozdrawiam

Dobry wzmacniacz, dobre kolumny i żadne filtry nie są potrzebne chyba, że słuchacz jest już przygłuchy bo na to już nie ma rady
Ja słucham zawsze na ZERO, a najlepiej jak wzmacniacz ma direct, bypass czy inaczej zwane ominięcie tego całego ustrojstwa.

Co do muzyki, bez loudness jest rzeczywiście więcej szczegółów, dźwięk jest klarowniejszy. Dużo zależy od tego, jakiej muzyki się słucha i jak są zrealizowane nagrania; przy jazzie nie brak mi loudness. Ale nie wiem, czy graliście na elektrycznych pianinach - tu bez loudness jest zdecydowanie gorzej, nawet jak podkręcę bas na 2-3 kreski, to nie jest to to, co z loudness z basem na zerze, po prostu uderzając w dolne partie klawiatury brakuje tego basowego soczystego wybrzmienia, które wprawia ciało w wibrację.
Jeśli ktoś zna ten wzmacniacz od strony elektroniki, proszę o sugestie, bo być może wystarczy wykręcić jedną płytkę i na niej się skupić, sprawdzić luty, kondensatory itd., a nie wykręcać wszystkich - co właśnie ja będę musiał zrobić, nie wiedząc jak i w którym miejscu ten loudness jest realizowany w tym wzmacniaczu.
Przez chwilę myślałem o wymianie wzmacniacza na coś nowszego... ale w sumie jego naddatek mocy i soczystość basu z loudness do gry na ElectricPianach sprawdza się dobrze, lubię ten sprzęt. Jeśli chcecie zobaczyć, o co mi chodzi, proszę posłuchajcie tych dwóch kawałków, które nagrałem niedawno, z loudness i bez loudness. A akurat nie jestem w stanie dodać tego basu programowo. Takie rzeczy muszą mieć naddatek basu, tak żeby drgania przenosiły się na ciało, po prostu musi się go nie tylko słyszeć, ale przede wszystkim czuć ciałem. we.tl/t-bYdB5sdwJo

matdarecki napisał:
Ha! Racja!
Od tego się zaczyna dobre słuchanie. Pomijam rodzaj muzyki bo to są różne gusta i tym się nie dyskutuje ale po pierwsze dobra realizacja nagrania.
Powiem wam, że nie kojarzę żle zrealizowanego nagrania np. Harbie Hancock'a, Quincy Jones'a czy np. Kurta Ellinga itp. w przeciwieństwie do ogólnomainstreamowej tandety